» Artykuły » Raporty bitewne » [WFB] Sztandar

[WFB] Sztandar


wersja do druku

Raport bitewny WFB Bretonia przeciw wojownikom Chaosu

Redakcja: Aleksandra 'Zsa-Zsa' Tomicka
Ilustracje: Piotr 'CE2AR' Stachurski



Stół zaścielały plany – pożółkłe stronnice pokryte rysunkami, wzorami, wykresami. Siwobrody rycerz co noc je oglądał, choć czytać nigdy się nie nauczył, a rządki cyfr były dlań równe zagadkowe, co khemrickie hieroglify. Większość bretońskich arystokratów po śmierci pozostawia po sobie posępne zamczysko, pogrążonych w rozpaczy wierzycieli i kilkunastu bękartów, Baron Gaston de Derez chciał zaś pozostawić most. Kamienną przeprawę na rzece Sannez, która przetrwa stulecia. Pogrążony w rozmyślaniach, dopiero po chwili dostrzegł, że nie jest w komnacie sam. Przy oknie stała niewiasta.
– Jutro przybędą dwaj rycerze z Imperium. Zrób wszystko, by spełnić ich prośbę.
– Za stary jestem na twoje gierki, kobieto.
Przywykł do niespodziewanych wizyt wysłanniczki Pani. Przywykł też, że z wieszczką się nie rozmawia, jej się słucha i, jak dotąd, zawsze wykonywał jej polecenia.

Cudzoziemcy skłonili się nisko. Zarośnięci, odziani w zakurzone płaszcze, wyglądali jak pospolici kmiecie, tylko błyskające spod szat pancerze i ciężkie miecze u pasów zdradzały ich stan.
– Szlachetni panowie von Kasell i von Hogen – baron przemówił, nim zdążyli się przedstawić. – Bracia zakonni ze znamienitej Gwardii Reiku. Witam i zapraszam do stołu, zapewne zgłodnieliście.
– Podziwiamy gościnność baronie, jednak reguła naszego zakonu nakazuje wstrzemięźliwość.
– Przejdźmy więc do konkretów. Przebyliście długą drogę, by zabiegać o wsparcie w walce z bandą grabieżców, którzy niedawno przekroczyli granicę w masywie Bladych Sióstr, czyż nie? Niemal bezkarnie przemierzali ziemie Imperium, a gdy zrobiło się gorąco, zbiegli do Bretonii. Teraz przypuszczalnie plądrują rejony Doliny Kwiatów, jak tą zatęchłą dziurę nazywa pospólstwo. Później zapewne planują przeć na północ, by przez Morze Szponów powrócić do swojej, po stokroć przeklętej, ojczyzny.
– Wasza wiedza jest zdumiewająca, panie, a wasz wywiad działa perfekcyjnie.
– Jednakże źle trafiliście. Terenami Doliny Kwiatów rządzi markiz Brocard, byłoby nietaktem, gdybym wchodził mu w paradę. Pewnie już zorganizował wyprawę przeciw...
– Odwiedziliśmy markiza. Utrzymuje, że owi grabieżcy są wymysłem chłopstwa i przegnał nas precz.
– Tak, szlachetny Brocard to człek oświecony, rzec by można: światowiec. Ubolewam, że tyczy się to głównie zamiłowania do zagranicznych trunków, kobiet i młodych chłopców.
– Nie nam, skromnym zakonnikom, wnikać w upodobania markiza.
– Słusznie, istotniejsze kwestie są do omówienia. – Przerwał, by pociągnąć solidny łyk wina. – Przyznacie, że sytuacja jest niespotykana: dwóch obcych przybywa na nasze ziemie walczyć z Chaosem. Krążą od władyki do władyki, organizują zaciągi, ślą stosy listów, proponują złoto. Zaiste intrygujące, zapewne mają ku temu jakieś powody.
– Te... zwierzęta rozbiły nasze oddziały pod Uter. Poległo wielu braci zakonnych oraz dziesiątki zwykłych żołnierzy. Straciliśmy święty sztandar zakonu. Wódz tej hołoty nosi naszą chorągiew niczym płaszcz! – spokojny dotąd rycerz wściekle wysyczał odpowiedź, choć może była to tylko kwestia jego imperialnego akcentu? – Poprzysięgłem ścigać go i odzyskać zgubę lub umrzeć.
De Derez słuchał kiwając głową.
– Balooak Rogaty, jak zwie się nasz wspólny przeciwnik, dysponuje sporymi siłami. Ma pod sobą ze pięćdziesięciu ludzi, jeśli można tak nazwać tych cudaków. Połowa to zwykli zabijacy, tchórzliwi maruderzy, ale reszta – elitarne wojska, wojownicy w czarnych zbrojach, nie znający strachu, ciężka kawaleria. Balooakowi służą też sfory zmutowanych psów i potężny czarownik.
– Nasz wspólny wróg?
– Nie przesłyszałeś się, bracie von Kasell. Już przed waszą wizytą rozpuściłem wici, na dniach zbiorę dwie drużyny miejscowych kopijników, po regimencie zbrojnych i łuczników. Myślę, że dołączy do nas też partia błędnych rycerzy, sławni rycerze Graala oraz wieszczka Pani.
– Niebywałe, jak możemy...
– Proponuję zacząć od tysiąca trzystu koron, które, według moich szpiclów, uzbieraliście na wyprawę.


Wieża obserwacyjna miała strzec granicy z Imperium, ale nie obsadzano jej od dziesięcioleci. Drewniane schody rozpadły się w pył, a przeżarte przez korniki ściany trzymały się chyba tylko siłą przyzwyczajenia. Na szczęście nie było potrzeby wychodzić na górę – wróg nie zamierzał się kryć i ukazał się Bretończykom w całej swej wynaturzonej okazałości.



Zwarte szeregi Hord Chaosu.


Von Kasell i von Hogen ze zdziwieniem patrzyli na sojuszników. Szlachta i chłopi, jak jeden mąż padli na kolana, intonując pieśń ku chwale swej Bogini. Nie zważali na to, że przeciwnik prze właśnie naprzód, chcąc skrócić im pole manewru.

Śpiewy ucichły, baron dał sygnał i wprawił w ruch bretońską machinę wojenną. Załopotały kolorowe proporce, zabrzmiały trąby, pierwsze strzały przecięły powietrze. Rycerze rozpędzali się powoli, nie zamierzając męczyć wierzchowców.
Pobłyskujące ostrzami kłębowisko, bo tak jeszcze przed chwilą wyglądał przeciwnik, stawało się coraz wyraźniejsze. Dało się odróżnić pojedyncze sylwetki żołnierzy, dojrzeć błysk nieludzkich ślepi w szczelinach ich hełmów i poczuć odrażający odór sługusów Nurgle`a.
– Earlu, jebaj w tych z prawej, oni nie strzymają. – Opancerzona dłoń Gastona wskazała cel.
– Ci cuchną gorzej od twoich zbrojnych, konie nam wyzdychają.



Bretończycy na moment przed atakiem.



Jako pierwsi, wroga dopadli towarzysze Graala. Najpierw stratowali sforę psów, spłoszonych atakiem rycerzy królestwa, następnie natarli na ciężką kawalerię wyznawców Chaosu. Starcie najpotężniejszych wojowników Starego Świata było krótkie i krwawe, gdy kopie popękały na tarczach i kirysach, w ruch poszły miecze.

Chorąży armii wykonał polecenie barona i skierował swą drużynę w największe zbiorowisko nieprzyjaciół. Szarżę skupił na prawym skrzydle, gdzie maszerowali słabsi i gorzej wyposażeni maruderzy. Najeżony kopiami klin bezlitośnie przebił grabieżców – Bretończycy wyrąbali szeroką drogę, wprost na tyły wrażych oddziałów.



Klęska maruderów na pierwszym planie, w tle Gaston de Derez jedzie z odsieczą rycerzom Graala.



Towarzysze Graala nie doczekali pomocy, ostatni z nich osuwał się z siodła w chwili, gdy ostrza rycerzy królestwa uderzyły na flankę wyznawców Mrocznych Bóstw. Wymęczeni walką przeciwnicy nie stawili oporu - rechocząc szaleńczo dali się pozarzynać jak barany.

Balooak Rogaty nie mógł uwierzyć swoim oczom. Czyżby Ten Który Zmienia Drogi pomieszał mu zmysły? Czymże jest Pani tych ziem, zdzira z trzęsawisk, w porównaniu do Potęg, którym tak oddanie służy? A jednak to jej poddani wygrywają.

Nie wszystko stracone, nim konni na tyłach zawrócą, zabije tę szóstkę wyrostków z przodu. Odda ich serca w ofierze i może tak udobrucha Bogów, których najwyraźniej czymś rozgniewał. Lekkomyślni ludzie sami rzucili się do ataku.
– Jam Balooak Rogaty, który ze mną stanie!? – zawył.

Błędnej kompanii zabrakło cierpliwości, w sześciu zaszarżowali na wielokroć liczniejszy regiment wojowników Chaosu. Dowódca chorągwi przyjął wyzwanie, uderzył celnie, jednak cios zatrzymała zbroja przeciwnika. Nie utrzymał równowagi - szarpnięty w dół, spadł z konia wprost pod nogi rozwścieczonych nieprzyjaciół.

Ogarnięty żądzą mordu Balooak rąbał kulącego się u stóp młodzieńca, gdy nagle w szeregi jego żołnierzy wdarł się zamęt. Rycerze królestwa, którzy jeszcze przed chwilą byli daleko za plecami, zbliżali się nienaturalnie szybko, pochylając broń do ataku.

Magiczna siła, inaczej nie szło tego wytłumaczyć. Kopijnicy chorążego armii wykonali błyskawiczny zwrot, by dokończyć dzieła zniszczenia wrogiej piechoty. Z potrzasku nie uszedł żaden z chaotycznych wojowników, jedynym ocalałym był zmutowany czarnoksiężnik, jednak opuszczony przez swoich Bogów i żołnierzy nie miał szans przeżyć zbyt długo.



Marny koniec wyznawców Mrocznych Potęg.


Gaston de Derez wdychał woń potu, krwi i wyprutych flaków - piękny zapach zwycięstwa. Teraz nie mógł uwierzyć, że zamierzał przejść do historii jako budowniczy mostów. Wojna to jedyna rzecz, na jakiej znał się naprawdę dobrze.

Imperialni zakonnicy z namaszczeniem zwijali poszarpane resztki swej chorągwi, na jej podartym strzępku z trudem dało się rozpoznać haft, przedstawiający dwugłowego orła. Po chwili jacyś chłopi ponieśli truchło norskiego wodza w kierunku pozostałych ciał.
– „Rogaty”. Tu nie chodziło o hełm – skomentował dowódca błędnych rycerzy, który, o dziwo, bez szwanku przeżył pojedynek.
– Nie rozumiem, przyjacielu.
– Rogi wyrastają wprost z jego głowy, spaczony odmieniec.
– Rogacz? Pewnie miał puszczalską żonę.
Ciało Balooaka z łoskotem dołączyło do ciał jego podwładnych. Stos trupów przypominał ogromne monstrum o dziesiątkach głów i kończyn. Po śmierci wojownicy Chaosu byli równie przerażający, jak za życia.
– Spalcie to ścierwo.


Parę zdań wyjaśnienia. Starcie rozegrałem z Grubym, na 1300 punktów. Wojska Chaosu zostały zmasakrowane już w okolicach czwartej tury, z czego jestem szczególnie dumny, gdyż zwykle to Gruby przerabiał moje zastępy na nawóz.

Nim bretońskie hufce rozbiły wroga w pył, rozegraliśmy bitwę Chaosu z Imperium, w której oddziały Cesarza poniosły tak sromotną klęskę, aż żal było patrzeć (oczywiście raportu z tego starcia nie będzie – zostało ono wymazane z kronik, a wszelkie zdjęcia usunięto). Stąd też wzięła się historia von Kasella i Hogena oraz zaginionego sztandaru (choć gwoli ścisłości z tamtej rzezi nie uszedł żaden rycerz). Pamiętny i sprawiedliwy dzień: masakra za masakrę.


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


CE2AR
   
Ocena:
0
Podsumowanie nie załapało się w całości na kursywę ;) No i przydały się odstęp między nim a częścią fabularną.

A poza tym mam nadzieję, że piszę w miarę zjadliwie :)
09-01-2010 17:19
WilliamWolfes
   
Ocena:
0
Przydały by się porządne rozpiski! :> A co do reszty bardzo mi się podoba, w sumie opis scenariusza jaki graliście też by był miły.
09-01-2010 17:32
Drejfus
   
Ocena:
+1
Interesująco napisany wstęp i fajny opis bitwy! Nie jestem fanem gier bitewnych, ale przeczytałem Twój tekst z przyjemnością i zainteresowaniem.
09-01-2010 21:17
~JMB

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Pomaluj figurki! ;)
09-01-2010 22:34
CE2AR
   
Ocena:
+1
Ej, moje są pomalowane ;) a 'Gruby' świeżo zmienił armię, więc stąd te szare szeregi.
09-01-2010 23:39
~Iliach

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Piękny raport bitewny :D Oby więcej takich na przyszłość : )

Bardzo ładna sceneria. Niektóre zdjęcia ciut rozmazane ale zdaje się że Bretonia jest ładnie pomalowana .

Tylko na przyszłość - Bardziej dramatycznie opisz walkę. Może faktycznie natychmiast wyrżnąłeś chaos ale mógłbyś to jakoś przebarwić tak by i chaos coś zabił, bo początek taki drastyczny że zbierają wojska, że zemsta itp, a potem to już - przyjechaliśmy, pojechaliśmy dalej a po drodze rozjechaliśmy coś.

P.S czyżbym na zdjęciu rozpoznał zestaw Batalion Chaosu ? : )
01-02-2010 23:09
CE2AR
   
Ocena:
0
Ja tam się na Chaosie nie znam, więc nie wiem czy to batalion jest ;) ale pewnie tak.

No, dramatyzmu chyba rzeczywiście nieco zabrakło, na usprawiedliwienie powiem, że tekst pisałem tuż przed zakończeniem konkursu, nieco na kolanie. Poza tym, rzadko wygrywam z 'Grubym', a jak w końcu się udało, chciałem opisać swoje poczynania w najjaśniejszych barwach ;)
03-02-2010 21:35

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.